Rozdział 4,,Człowiek W Czarnym Kapeluszu''

18 2 1
                                    

Celię obudził promyk słońca wpadający do pomieszczenia. Dziewczyna powoli wstała i westchnęła w duchu nienawidząc siebie za to, że tak zaniedbała sen. Przewróciła się na bok w stronę okna i zamarła. Szybko podniosła się z łóżka.

-Celio Minkes?

Przełknęła ślinę.

-Tak?

Postać wskoczyła na długi parapet balkonu.

-Podejdź bliżej, spokojnie. Nie jestem wrogiem.

Celia powoli weszła na biały, puszysty dywan i niepewnie podeszła w kierunku tarasu.

-Kim jesteś, i o co chodzi?- Mężczyzna uśmiechnął się odsłaniając lazurowe tęczówki ukrywane dotąd pod kapeluszem.

-Celio Minkes, na imię mam Casmir Dubois, ale pewnie znasz mnie jako...

-Człowiek W Czarnym Kapeluszu...- Dokończyła zszokowana.- Ale... dlaczego pan tu jest? I jak uratowałeś mojego brata? 

Casmir parsknął śmiechem.

-Jesteś bardzo ciekawska.- Stwierdził.- A ciekawość to pierwszy stopień do piekła. 

-Jeśli piekło istnieje z pewnością tam trafię. Ale co z tobą? Twój tytuł to Francuz w gorącej krwi kąpany, ty też tam trafisz.

-Widzę, że bystrości też ci nie brakuje. To dobrze, wiedziałem że będziesz doskonałym wyborem.

Celia cofnęła się o dwa kroki marszcząc brwi.

-Jakim wyborem?

Spojrzał w jej oczy. Jej szmaragdowe tęczówki hardo kierowały swoją uwagę na te jego lazurowe. 

-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz. -Powiedział zasuwając z powrotem kapelusz na twarz.- Powiedz Charlesowi, żeby zjawił się w jutro w lesie Zagłady przy wodospadzie w godzinach wieczornych i liczę także na twoją obecność.

Wstał z parapetu.

-À bientôt, Panienko.- Mówiąc to zeskoczył z okna na gałąź pobliskiego drzewa. I Celia tylko zdążyła zobaczyć jak jego ciemna sylwetka oddala się w szybkim tempie. Chwilę jeszcze patrzyła za Casmirem czekając, aż zupełnie straci go z pola widzenia, po czym zamknęła drzwi balkonowe i odetchnęła.

To wszystko jest jakieś pomieszane... Ma tyle pytań do mężczyzny. 

Dziewczyna przypomniała sobie, że nie tylko od niego wyczekuje odpowiedzi na dręczące ją pytania. Wczoraj nie zdążyła jeszcze spytać brata co tak dokładnie musiał sprawdzić. Zaczęła się też zastanawiać nad podejrzaną reakcją jaką wywołały jej słowa gdy zaczęła mówić, że dowiedziała się, że Casmir miał siostrę Isabelle i oboje pochodzili z Francji. 

Podeszła do łóżka i pościeliła go, po czym podniosła księgę o Casmirze na półkę nocną. Pewnym krokiem przemierzyła długość do łazienki i zamknęła drzwi na zamek. Podchodząc do umywalki przemyła twarz i rozczesała włosy luźnie spinając. 

Dzisiaj ona i Charles mają lekcje Francuskiego z Panem Jaquesem, westchnęła. Lekcje były naprawdę ciekawe a sam język i kultura przepiękna i elegancka, ale Jaques nie miał ręki do dzieci. 

Do Celii rzadko miał jakieś uwagi bo dziewczyna kontrolowała każdy swój ruch, gorzej było z jej bratem, który zazwyczaj olewał lekcje. 

Coś się jej jednak zdawało, że po incydencie z Casmirem Duboisem i jego siostrą Charles zacznie interesować się tematem, miejmy nadzieję.

Ale jak wiadomo nadzieja matką głupców, jak zawsze powiadała babka rodzeństwa. 

Dziewczyna przebrała się w wygodną suknię dworską, gdy usłyszała pukanie.

-Proszę wejść. 

Drzwi otworzyły się a do środka weszła Marie  z stoliczkiem na kółkach. 

-O, widzę, że panienka się już obudziła. Już pomagam z gorsetem.- Powiedziała pokojówka z uśmiechem spiesząc na pomoc Celii. Pomogła założyć jej ciemnoczerwony gorset i związać od tyłu.- Śniadanie zostało podane, ma panienka na stoliczku, czy podać do łóżka?

Dziewczyna skinęła głową.

-Jakby pani mogła.

Marie przysunęła się do łóżka spoglądając na szafkę nocną. Pokojówka uśmiechnęła się pod nosem.

-Ciekawy wybór, Panienko nie powiem. Biografia Casmira jest dość depresyjna ale niezmiernie ciekawa. 

Dziewczyna stała jak wryta.

-Pani go zna?

Marie zaśmiała się jakby to było oczywiste.

-Oczywiście, skarbie! Musisz wiedzieć, że nie jestem zwykłą pokojówką, a twoi rodzice czy tego chcieli czy nie musieli mnie przyjąć do obsługi.- Skrzywiła się w podejrzanym uśmiechu. Przeniosła wzrok na nadal zszokowaną Celię.- Ale na te historię przyjdzie jeszcze czas. -Dodała ciszej.

-Czy pani—

-Miłego posiłku, i lektury Panienko! Do zobaczenia. 

I wyszła 

Dziewczynę zaczęły już intrygować te nagłe zmiany w jej dotąd spokojnym życiu. Znaczy jasne, mogła się tym nie przejmować a sprawę z Melody MacLean oddać w ręce służby, i sam mózg podpowiadał jej, że to zły pomysł aby angażować się w tą sprawę, głos serca, którego tak pragnęła unikać mówił jej, że tylko ona i jej brat mogą pomóc w tej sprawie.

Coś w tym jest.

Dorośli myślą logicznie, ale czasami niedokładnie. Często usuwają parę rozwiązań uważając, że to zbyt niedopuszczalne, żeby stało się prawdą.

A dzieci wolą przemyśleć wszystkie tysiące możliwości, rozwiązań i podadzą wszystkie dowody. 

Dorośli będą traktować to jako rozrywkę.

Dzieci–jakby to był cel ich życia. 

To chyba jest ta ważna różnica między dorosłymi a dziećmi. Dzieci będą w stanie poświęcić nawet swoje życie dla dobra sprawy, podczas gdy Dorośli będą próbowali z tym skończyć jak najszybciej. 

Celia podeszła do szafki nocnej gdzie leżała księga, wzięła ją i zatopiła się w lekturze.

Tymczasem Charles dopiero się budził.

Chłopak przetarł oczy i rozglądnął się w okół. Zamrugał i przetwarzając informacje z wczoraj w niesłychanie szybkim tempie podszedł do wielkiej szafy i wyjął z niej spodnie oraz koszule ze złotym zdobieniem w okół szyi. 

Wszedł do łazienki i starannie zamknął drzwi.  

Pomyślał o śnie z tamtej nocy. A może ten mężczyzna, który zabił Isabelle to ten sam, który zabił Melody MacLean? Chłopak stwierdził jak cudownie i prosto by było gdyby Casmir Dubois we własnej osobie ich odwiedził, może by wyjaśnił to i owo.

Bo aktualnie nic nie ma sensu.

Gdy Charles się przebrał i wszedł do pokoju, na łóżku było już śniadanie podane przez jego pokojówkę Jasmine. Z ulgą odetchnął gdy śniadanie złożone było z naleśników polane syropem klonowym zapewne prosto od jego wujka Gregory'ego, który używał odrobinę soczewicy z klonu do syropu klonowego. Podobno to miało dodać trochę goryczy i zwiększyć poczucie smaku.

Jedząc chłopak zastanawiał się co u jego siostry. Zapewne spać nie poszła, więc może czytała ,,Francuz w krwi gorącej kąpany"? Albo może uczyła się do lekcji z Jaquesem?

A właśnie! Lekcje Francuskiego! Kompletnie wyleciały chłopakowi z głowy. 

Mimo, że zwykle przychodził na nie nieprzygotowany, dzisiaj postanowił się wziąć za naukę.

Być może będą jakieś wzmianki po francusku w książce?


Royal Blood ,,Krew, która płynie w żyłach władców'' [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now